Książki neurologiczne na dzień książki:)
Oczywiście znowu przeoczyłam święto czytelników, czyli międzynarodowy dzień książki. Jestem pewna, że ominęł mnie miliard promocji księgarniach i bym się skusiła na książki (choć obiecuję sobie, że nie będę kupować nowych, bo dom jest zarzucony super książkami, których nie czytałam jeszcze). Dopóki jednak nie wyjdzie nowy Khaled Hosseini, bylyby to książki neurologiczne. No nie umiem tak do końca porzucić swojego nałogu. Zwłaszcza że niewiele więcej nałogów zostało mi z dawnego życia:)
Zbieram książki neurologiczne. Te o mózgu. Te prawie o mózgu.
Szukam non-fików, powieści, w których neurologia odgrywa dużą rolę. Na papierze i na czytniki.
I wszystkie je czytam. Albo staram się czytać;) Niektóre są niezwykle nieudane, niektóre genialne, niektóre spoko, a kilku pozycji nie przebrnęłam. I nie żałuję.
Jak wiecie, dalej czytam dość kiepsko, więc idzie mi powoli, ale te tomy o mózgach jakoś wyjątkowo sprawnie mi wchodzą. Nie ma co się oszukiwać, i tak nie jest super, ale jak nie będę ćwiczyć, to nigdy nie będę czytać lepiej, prawda?
;)
No tak. Na mojej liście życzeń jest mnóstwo książek, ale na początku zajmę się tym, co mam w domu i na tablecie. Takie postanowienia wysłane w świat (rzadko się ich trzymam) razem z prośbą do wydawców: proooszę, nie publikujcie żadnych nowych pozycji z neurologią w tle, bo muszę nadrabiać zaległości!
dlaczego to czytam?
No, interesuje mnie bardzo to, co się dzieje we mnie dzieje. Co się stało w czasie mojego udaru mózgu, jak to się wszystko tam rozwija, jak może się skończyć. I to, jak ogromny potencjał mają nasze najważniejsze organy.
Interesuje mnie to ze względu na mnie i na innych. Mózgi są fascynujące.
Czytam też sporo o tym wszystkim, ze względu na lewaczkę. Żeby wam nie wciskać kitu, bo obok moich osobistych doświadczeń i wynaturzeń, przemycam tu trochę wiedzy. Mam nadzieję, że to widać i korzystacie:)
I tak sobie marzę (już chyba nie tak cicho), żeby wrócić na studia. Na 3,5 roczną psychologię i potem podyplomowo neuropsychologię i pracować z ludźmi z problemami kongnitywnymi. Ale ponieważ nie widzę na to żadnych szans, kształcę się sama, mam takie małe hobby;) Nawet w CV wpisałam w zainteresowaniach "neuropsychologia". Zauważyliście?;)
PS
Zawsze po przeczytaniu książki z mózgiem w tle mam ochotę napisać o niej wam kilka słów. Ale jakoś nie wychodzi;)
Wyszło tutaj: Udar i przebudzenie. Moja podróż w głąb mózgu, Gupi muzg Deana Burnetta i potęga nauki nowych rzeczy. Uczyć się, uczyć trzeba! i chyba tutaj Obym was nie myliła z kapeluszami!
Więcej grzechów nie pamiętam;) może kiedyś się zabiorę i za to, póki co zwykle znajduję ciekawsze i pilniejsze tematy.
Dodaj komentarz!